Autor Wiadomość
wozak33
PostWysłany: 17 Lut 2011/ 13:54 = 47    Temat postu:

wiesz co? Jakbym mogl cie znalesc to zapukal bym do drzwi,zlapal pod pache i sam wierzgajaca i wrzeszczaca zaniosl na grupe. Postawil przed ludzmi i powiedzial ze sie wstydzisz. Zdajesz sobie sprawe ile radosci daje kazdy nowy czlowiek,ktory chce sam sobie pomoc? I niewazne ile razy upadasz. Masz prawo byc szczesliwa. Ja dzisiaj zasuwam bo wlasnie wraca ktos,probuje. Mam nadzieje ze sie przydam. Nie wachaj sie,wracaj
marek
PostWysłany: 17 Lut 2011/ 13:01 = 47    Temat postu:

czesc Zołzo
moze sie boisz prawdy o sobie ktora tam z pewnoscia uslyszysz?

ja sie nie balem tam isc ,ja wiedzialem ze to moja ostatnia szansa,dlaczego?
zanim zglosilem sie do poradni zona zabrala dzieci a zostawila kartke "..idz sie lecz jesli chcesz nas jeszcze zobaczyc..",
na miejscu wypelnilem dokumenty ,a wsrod nich byl jeden punkt: "powod zgloszenia"-byly dwie mozliwosci-1.nakaz sadowy i 2.dobrowolnie , zakreslilem nr 2...
teraz gdy nad tym sie zastanawiam stwierdzam 'g...o prawda!'..
zadne dobrowolnie,gdyby nie ultimatum zony pewnie do dzis bym pil,pomijam reszte kwestii i pytam sie Ciebie: "masz cos do stracenia na czym ci najbardziej zalezy?" -pewnie tak ale jedno jest poza wszelka dyskusja uratujesz to gdy zaczniesz sie leczyc...
pomysl nad tym w ten sposob jesli nie zalezy ci na sobie samej
powodzenia Very Happy
jurek
PostWysłany: 17 Lut 2011/ 12:17 = 47    Temat postu:

To sie bój i idź...
Zołza
PostWysłany: 17 Lut 2011/ 11:58 = 47    Temat postu:

Wróciłam.
Powiem Wam, że... pomogły mi materiały które przeczytałam o AA, zasady, kroki... było trochę lepiej i... wpadłam w euforię, wiadomo Wink jednak od uzależnienia się nie uwolniłam, przyjęło inną formę, po pewnym czasie wróciłam do picia - bo, przecież "już mogę". Nie w takich ilościach jak kiedyś, ale zawsze.... nadal choćby "symboliczne" napicie się jest remedium na problemy, smutek. Natomiast najgorsze jest to, że stałam się WSPÓŁUZALEŻNIONA.
I wiecie co? Mam dość. Ewidentnie mam dość! Ileż można się męczyć. Chcę iść na mityng, ale... boję się. Boję się... Sad
jurek
PostWysłany: 23 Wrz 2008/ 21:17 = 266    Temat postu:


Każdy jest kowalem swojego losu...

Wiele lat temu myślałem i postępowałem podobnie. Wokół wszyscy pili, a ja wieczny "dyżurny" kierowca odwoziłem sztywnych po domach. Niektórym dolewalem aby byli "dopici" i nie marudzili...

Po czterech i pół roku zaczałem tak sakramencko pić, że przechodziło to ludzkie pojęcie...Jak to przeżyłem - nie wiem...
Na dzień dzisiejszy nie piję ileś tam latek i musi być wyjątkowa sytuacja abym został na dłużej w pijanym towarzystwie...
Dmucham na zimne, bo wiem również, że kolejnego powrotu do picia nie przeżyłbym...Im dłuższa przerwa, tym więcej ma człowiek do nadrabiania, a i tolerancja na alkohol, po przerwie jest wyższa...

Znałem również mocarza, który swoją ósmą rocznicę zdrowienia obchodził na odwyku...

Nie chcę fundować sobie i rodzince kolejnego prezentu...
Dmucham na zimne i to jest mój świadomy wybór. Uznałem swoją bezsilność bezwarunkowo i nie w głowie mi mocowanie się z alkoholem, bo zawsze będzie silniejszy. Prędzej czy później...

-j-
ala
PostWysłany: 23 Wrz 2008/ 19:28 = 266    Temat postu:

w chwili obecnej wódka na stole nie wzbudza we mnie żadnych emocji, może boję się ,ze od nienawiści do miłości jest jest tylko mały krok, denerwują mnie marudzący pijani .Z nimi nie chcę rozmawiać.Alkohol ignoruję ,bo są sytuacje gdy muszę usiąść do stołu wiedząc ,że będzie wódka.Obracam się w rodzinie gdzie nie wszyscy są alkoholikami ,a z trzeźwiejących jestem tylko ja.
mAArcin
PostWysłany: 23 Wrz 2008/ 08:18 = 266    Temat postu:

Masz rację Zołzo. Napisałaś "powiem raz nie to tym bardziej wzmaga to chęć innych aby przekonać mnie do picia". Dla innych to jest wyzwanie, chcą człowieka złamać tylko po to aby udowodnić sobie że abstynencja jest niemożliwa. Ja przez cztery lata nie chodzę już na imprezy gdzie jest alkohol, między innymi przez to namawianie bo tyle energii wkładam w odmawianie że czasami nie mam już siły np. potańczyć. Drugi powód jest taki, że mój największy życiowy wróg stoi przede mną na stole.
ala
PostWysłany: 17 Wrz 2008/ 20:13 = 260    Temat postu:

Przez pierwsze 2 lata unikałam imprez alkoholowych jak ognia ,takie były zasady na terapii i chciałam ich przestrzegać .
jurek
PostWysłany: 16 Wrz 2008/ 23:50 = 259    Temat postu:

Tak, jak pisze poprzedniczka - nauczysz się.

Jednak nie śpieszyłbym sie z uczestnictwem w zakrapianych imprezach...
Dlaczego? Najlepiej spytać terapeutę...

-j- Razz
ala
PostWysłany: 16 Wrz 2008/ 10:07 = 259    Temat postu:

Na mityngach lub na terapii nauczysz się jak odmawiać alkoholu ,jak bawić się bez wódki,jak bez niej żyć i wtedy zobaczysz jakie życie jest piękne,ciężkie ,ale piękne. Na trzeźwo o wiele łatwiej jest poradzić sobie z problemami.Pogody ducha Ci życzę.
RybkAA
PostWysłany: 01 Wrz 2008/ 21:06 = 244    Temat postu:

Zołza napisał:
Boję się chodzić na spotkania towarzyskie

Powiem Ci, że ja kiedyś nie umiałem wyobrazić sobie impry bez kropli alkoholu,
poprostu co to za impra bez.., no nie ? Bo jesteś wtedy co... odważniejsza, śmielsza, bezpardonowa.
Sama sobie odpowiedz, czy na tym Ci zależy?
Te przymiotniki wszystkie masz bez potrzeby alkoholu.
A ile trzeba odwagi by - zamiast na spotkanie towarzyskie - pójść na spotkanie Grupy AA (na mityng)
w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania ?
Może tam - a raczej napewno - spotkasz, tego kogoś ? ...a tego się nie bój

Pozdro i PD
Zołza
PostWysłany: 01 Wrz 2008/ 17:22 = 244    Temat postu:

Wiecie... mi brakuje kogoś.... towarzystwa, przyjaciela, nie ważne jak Go nazwę - osoby która zrozumie i która będzie mnie dopingować. Boję się chodzić na spotkania towarzyskie, bo tam zawsze jest alkohol, a ja nie potrafię odmówić Sad powiem raz NIE to tymbardziej wzmaga chęć u innych aby przekonać mnie do tego abym się napiła, a ja jestem za słaba aby drugi raz powiedzieć nie...
Nienawidzę siebie
RybkAA
PostWysłany: 31 Sie 2008/ 19:33 = 243    Temat postu:

Zołzo, ja w okresie kiedy piłem, też tak jak Ty co dzień sobie obiecywałem,
że dziś ostatni raz... I od jutra trzeźwość na 102... Jeszcze się dziś napiję i od jutra... itd.itd.itd.
Gówno prawda, wszystko to kończyło się tylko na obiecywankach, które mi pasowały, bo chciałem pić.
Każde wytłumaczenie było dobre, abym mógł się napić.

A może zacznij coś działać w tym kierunku np;
zmienić przyzwyczajenia i nawyki, bo może to już czas aby zacząć spełniaćswoje marzenia,
których napewno masz mnóstwo do spełnienia.
Nie uciekaj w alkohol od życia, które jest takie jak być powinno.
Przecież Ty nie jesteś taką Zołzą, jak piszesz.
Może ta Zołza weźmie się w końcu w garść? Co Ty na to ?

Pozdro i PD
Slawekp
PostWysłany: 31 Sie 2008/ 18:05 = 243    Temat postu:

Witaj.
Dobrze trafiłaś.
Bywaj tutaj, czytaj, odwiedzaj polecane strony.
Najważniejsze że chcesz przestać pić
Pozdrawiam.
Sławek
Zołza
PostWysłany: 31 Sie 2008/ 13:44 = 243    Temat postu: Hej

Hej Very Happy
Szukałam w internecie miejsca , które pomoże mi w mojej walce (?) z moim pociągiem, ucieczce "od" w alkohol i znalazłam to forum... Już od ponad roku obiecuję sobie, że "ten raz" jest ostatnim i... tak piję do dziś. Nawet dziś (!) Cały czas uciekam, szukam ukojenia... Jedyne co odnajduję to ulgę w piciu... a wiem, że to nie jest wyjście. To nie jest rozwiązanie moich problemów, nie pomaga mi w osiągnięciu celów, spełnieniu marzeń... ale tak już się przyzwyczaiłam, że każdego dnia... i nie chcę. Już nie chcę! Chcę żyć BEZ.

Powered by phpBB Theme ACID Š 2003 par HEDONISM
© 2001 - 2005 phpBB Group